,,5 krótkich opowieści o miłości" cz.0 (I cała reszta tego mentalnego bałaganu)



     No cóż, dawno mnie tu nie było. Nie spodziewałam się, że akurat w wakacje, w czasie, kiedy spodziewałam się mieć najwięcej czasu na pisanie, dopadła mnie tak paskudna blokada. Nic, zupełnie nic nie napisałam przez kilka długich tygodni. Nie przychodziły mi do głowy nawet najmniejsze pomysły, choćby i najgłupsze idee. Spędziłam długie godziny siedząc nad pustą kartką papieru z długopisem w ręku, i nic z tego nie wychodziło. Źródełko weny dostało chyba zawału, przepływ inspiracji został zatamowany.
     Tak nieskończona pisarska susza była nieomal przerażająca. Robiłam wszystko, żeby wskrzesić w sobie tę iskrę, ale nic nie zdawało egzaminu. I wtedy wyjechałam na wycieczkę. Dwie godziny spędzone w pociągu, z twarzą wystawioną za okno, z powietrzem bijącym w twarz i szarpiącym włosy przyniosły mi strzępy tak upragnionego olśnienia, i choć były to tylko okruchy, czułam się, jakbym otrzymała bezcenny dar.
     Kilka kolejnych nocy spędziłam wpatrując się w niebo upstrzone morzem gwiazd, z bijącą w sercu tęsknotą za tym, co przez lata dawało mi poczucie pewności i szczęścia - za kreacją. Za tworzeniem czegoś nowego.
     Uch, to było podniosłe. W każdym razie, wróciłam do domu i stało się to, co się stało - o drugiej w nocy kopnęła mnie wena. I zaczęłam pisać. Wyszło z tego raptem parę akapitów, ale to więcej, niż napisałam w ciągu całego tego lata (wciąż mnie to boli) i dlatego postanowiłam się tym z Wami podzielić.
     Czytajcie więc i życzcie mi, żebym więcej nie poczuła się, jakby ucięto mi dłoń.

                                ***

     Wiecie co, wyobraźcie sobie, że umarliście. Tak na amen. Wasza dusza uleciała z ciała, prowadzona za rękę przez Śmierć. I kiedy już myślicie, że to koniec, że czeka was już tylko wieczność w jakiejś boskiej poczekalni, nagle Śmierć się zatrzymuje. Stoi chwilę przed wami, z tymi swoimi czarnymi oczami podkreślonymi eye-linerem i pękiem brzozowych witek w ręce (wydaje wam się, że to kosa jest śmiercionośną bronią, ale tak nie jest, o nie), a potem wyciąga spod płaszczyka pomiętą kartkę papieru i mówi: "To lista wszystkich osób, które kiedykolwiek były w tobie zakochane. Pomyśl o nich przez chwilę. Kiedy nadejdzie odpowiedni czas, wrócę tu po ciebie."
     A potem pyk! i jesteście sami, w jakiejś pudroworóżowej pustce, i gdy już rozważacie krzyczenie z frustracji, przed wami pojawia się pięknie rzeźbiona ogrodowa ławka. Jaki macie wybór? Siadacie na niej, rozwijacie kartkę... I zaczynacie myśleć.
     Wydaje wam się, że to nierealne? Niespodzianka, to właśnie mnie spotkało, gdy umarłem.

                                 ***

     Matko, to jest tak żałośnie krótkie, że nie mogę tak tego zostawić. Dlatego zostawiam Was jeszcze z kilkoma ideami, które mogę (albo i nie) wykorzystać jakoś w przyszłych lub obecnych pracach. Jeej!
     Czuję się okropnie, idę płakać czy coś. Ręce mi poucinali, okrutnicy.

***

Świat po wojnie. Pozostało tylko jedno nietknięte miasto. Budzisz się i stwierdzasz, że wszyscy śpią i nie mogą się obudzić. Postanawiasz wejść do internetu i sprawdzić, czy poza tobą ktoś już się obudził. Napotykasz się na post zatytułowany "Czy ktoś jeszcze się obudził?". Ma trzy komentarze.
Jest was pięcioro.
Wszyscy narodzeni 29 lutego.

***

Znajdujesz stertę ulotek "Zaginiony" pod łóżkiem twoich rodziców.
Wszystkie z twoim zdjęciem.

***

Lalkarz
Dusze w lalkach
Wypadek
Kobieta
Przeniesienie duszy
Pomyłka
Uwolnienie

***

Oglądał nagranie z trwożliwą fascynacją. Choć cały drżał i czuł coraz silniejsze mdłości, nie był w stanie odwrócić wzroku.

***

Dziewczyna chora na raka, kochająca książki. Przeczytane zapisywała w zeszycie, zawsze czarnym długopisem. Zachorowała na raka; odtąd przeczytane książki zapisywała długopisem niebieskim. Była bliska śmierci, ale wyzdrowiała. W dniu opuszczenia szpitala po raz pierwszy od wielu miesięcy przeczytaną książkę zapisała na czarno.

***

Hiena; interesują go tylko martwe kobiety. Mordercy i złodzieje robią swoje, a potem dają mu cynk za grube pieniądze. Co robi ze zwłokami? Gdzie je trzyma?
(Tyle pytań)

***

Czarna woda i zielona roślinność.

***

Simon stanął naprzeciwko Melody.
- Dlaczego tak się boisz wody? - zapytała szybko, jakby obawiając się, że jej przerwie.
- Moja mama umarła, kiedy miałem sześć lat. Utopiła się na moich oczach, a ja nie mogłem jej pomóc, bo nie potrafiłem pływać, a dokoła nie było nikogo, kto mógłby ją uratować. - Jego głos był pełen namysłu, wzrok utkwiony w oddali. - W końcu, po latach, pogodziłem się z tym i wybaczyłem sobie swoją niemoc. Wciąż jednak nie mogę się zmusić do pływania.
     Melody skinęła tylko głową, zadumana nad cierpieniem i bezsilnością tego małego chłopca, który teraz stał naprzeciwko niej jako dorosły już mężczyzna.
- Nie powiesz, że ci przykro? - zapytał zaciekawiony Simon.
- Nie - odparła. - Ktoś mądry kiedyś mi powiedział, że to nigdy nie pomaga.
- Kto taki?
- Och, pewnie ja sama - odpowiedziała, uśmiechając się półgębkiem. - Czasami lubię porozmawiać z kimś inteligentnym.

***

Dziewczyna leży w nocy w łóżku, wpatrując się w sufit. Część pola jej widzenia zajmuje okno. Nagle widzi rozbłysk światła, coś jakby spadającą gwiazdę i chmurę pyłu z miejsca, w które uderzyła. Podrywa się z łóżka, ubiera się i wychodzi, podążając za pyłem. Dociera na miejsce, gdzie w ziemię wrył się obiekt, i spotyka dwoje innych nastolatków - chłopaka i dziewczynę. No i to coś, to spadło.

Pytania:
Co spadło? Skąd? Co jest wewnątrz? - żywa istota lub przedmiot
Kim są inni nastolatkowie? - chłopak jest maltretowany przez rodziców
Co jest celem tego spotkania? Co się dzieje?

Myśli:
Naszyjnik
Blondyn
Obcy? Humanoidalny? Oczy bez źrenic, może niebieski, płeć?
Las
Nuda, chciała przygody, ból, chciał ucieczki, samotność, chciała przyjaciół, dlaczego to ich przyciągnęło?
Niebezpieczeństwo, ktoś jest w niebezpieczeństwie, obcy? Skąd? Z gwiazdy, nie planety?
Błękit
Sarah? Lou? Ella?
Irlandia? Zimno, lasy
Zieleń
Pragnienie, siła umierającej gwiazdy, świadomość?

***

Nie wierzę w to, że można być jednocześnie zakochanym w dwóch osobach.

***

Wróżki pracujące w sklepach elektronicznych, wrzucające nasiona i powodujące ich magiczny wzrost, żeby ludzie płacili za ich naprawę.

***

Alarm antywłamaniowy, który automatycznie łączy się z policją; po przyjeździe odnajdują tylko zakrwawioną, pobitą właścicielkę domu z demencją.

***

Wstajesz w nocy, żeby się napić, a na podłodze w twojej kuchni siedzi jakiś obcy typo i je twoje ciasto.

***

Matka Leny była martwa od jedenastu lat, kiedy dziewczyna zobaczyła ją w pociągu.

***

     Okej, nie mam pojęcia, czym jest ten post, oprócz tego, że to zupełny bałagan. Widziecie, tak właśnie się czułam przez prawie dwa miesiące.
     Niezbyt przyjemne uczucie.
     W każdym razie, zastanawiam się, czy wydaję się teraz bardziej obłąkana czy zdesperowana. Cóż, Wy powinniście to ocenić!
     Powinnam tu skończyć. Dziękuję i dobranoc.
     Buziaki, uściski i masa cukru od
                                                     Damayanti

P.S. Wszechświat przestrzelił mi kolano, więc z pewnością nie dam rady skończyć książki do urodzin (może powinno mi być bardziej przykro niż jest, ale to zupełny brak weny sprawił mi ból, a nie jakieś tam niespełnienie celu, no błagam, przecież w końcu tę książkę napiszę), a to oznacza, że o ile tylko źródełko (paskudna figura, źródełko brzmi miło, a takie nie jest) weny znowu nie wyschnie, powrócę od września z miarę regularnymi postami. Szczerze, taka perspektywa mi się podoba.

P.P.S. Niektóre z tych inspiracji pochodzą od cudownych ludzi z niewiemskąd. Sprawdźcie ich na Instagramie:

writing.prompt.s

Komentarze

  1. Lista osób, które były we mnie zakochane... luz mogę ją sama napisać,tylko co będę robić po śmierci o.o
    Siostra się cieszyła, ze urodziła się po terminie bo miała 29 lutego. Musze ją uświadomić, że się nie obudzi xD
    Intrygujące z tymi książkami.
    "-Ktoś mądry kiedyś mi powiedział, że to nigdy nie pomaga.
    - Kto taki?
    - Och, pewnie ja sama"
    To jest fajne :P
    Jakby jakiś obcy facet jadł moje ciasto przywitałabym go z uśmiechem, przytuliła i zapytała: Naprawdę? Smakuje ci? Łzy wzruszenia w oczach xD
    Fakt jest tu bałagan i trochę trudno się połapać ale jakieś pomysły narodziły się w głowie to bardzo dobrze. Proces pisania książki trwa długo, czasem za długo. Może ja w te wakacje wręcz przeciwnie pisałam tyle co nigdy, ale przypominam sobie poprzednie gdzie tak jak ty miałam kompletny brak weny. Masz duże usprawiedliwienie w tym roku były takie upały, że nikomu nic się nie chciało. Tylko ja taka ciepłolubna jestem :P Życzę powrotu weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ty jesteś ciepłolubem, ja także:D, choć Damayanti to doskonała nasza odwrotność. Ona zawsze jakimś cudem ubiera się wspak do narzucanych norm, ale w naszej rodzinie to chyba normalne:P
      Na szczęście jak dostanie raz porządnego kopa to nagle wena ją oświeca i teraz to wręcz przestać pisać nie może >.<

      Usuń

Prześlij komentarz

Każdy Twój komentarz motywuje mnie do dalszej pracy nad sobą - zwłaszcza, jeśli zawrzesz w nim konstruktywną krytykę.